ROZDZIAŁ
II
GRACE
„TAJEMNICA”
Gracy.
Nikt jeszcze mnie tak nie nazwał. Nawet ładnie to brzmi. Muszę się
spotkać ponownie z Al'em. Od kiedy ja go tak nazywam. Znamy się od
4 godzin. To nie możliwe.
Przed
zaśnięciem leżąc w łóżku rozmyślałam nad jutrzejszym dniem.
Zawsze sobie planuję to, co mogłabym zrobić, aby był lepszy od
poprzedniego. Przeczytałam kilka stron książki i zasnęłam. W
moim śnie ukazał się anioł. Był okazały. Lśniące blond włosy
i zielone oczy. Jego poświata była otoczona czystym, płynnym
złotem. To był piękny widok. Próbował coś do mnie powiedzieć,
ale nic nie mogłam zrozumieć.
Obudził
mnie budzik. Już 6:45. Trzeba się zbierać, bo Elias nie będzie
wiecznie czekał na spóźniająca się dziewczynę. Po za tym i tak
już ma ze mną problemy. Naszykowałam się i prawie wybiegłam z
domu.
-Dzisiaj
jesteś później tylko 5 minut, moje gratulacje.-powiedział,
wypominając mi.
-Eli
przestań!-wykrzyknęłam lekko szturchając go.
-Możemy
już iść? Nie możemy spóźnić się na zajęcia artystyczne.
-Jestem
gotowa. Marnujesz czas na paplanie!
-Ej
księżniczko!
-Co?!-nie
odpowiedział tylko się zaśmiał, bo wie, że mnie to zirytuje.
Szliśmy
pomału jak zwykle, bo nigdzie nam się nie śpieszy. Po drodze Elias
zaczął mówić o jego drużynie koszykarskiej, o szkole, o sobotnim
meczu. Tym razem nie odpłynęłam tylko słuchałam uważnie.
Wdychałam i wydychałam cudowne, wiosenne powietrze. Co prawda
wiosna nie była moją ulubioną porą roku, ale musiałam się tym
zadowolić. Gdy doszliśmy na wejściu, na mojego przyjaciela czekała
drużyna, a ja udałam się do jedynej chyba w tej szkole dziewczyny.
-Witaj
Grace!-wykrzyknęła z radością i pomachała swoją małą, zgrabną
dłonią. Anastacia zawsze promieniowała szczęściem, a to było
zaraźliwe.
-Cześć.-odpowiedziałam
bez większego entuzjazmu w głosie. Zabrzmiało to trochę sucho.
-Widziałaś
tego nowego? Jest pół Hiszpanem! Niezły przystojniak, mówię
Ci.-mówiąc to lekko skinęła głową.
Spojrzałam
tam i zobaczyłam go. Alonso! Nie mogę w to uwierzyć. On tutaj? Ale
dlaczego? Tyle pytań się kotłowało w mojej głowie. Patrząc
bardziej na lewo ujrzałam przystawiającą się do chłopaka
dziewczynę. Tylko nie Luna, co ona widzi w tych wszystkich
chłopcach? Zależy jej tylko na wyglądzie. Trzeba przyznać, że
jest sprytna, ale również strasznie wredna. Ta dziewczyna próbuje
z nim rozmawiać, ale on odwraca wzrok i patrzy na mnie. Puścił mi
oczko. Czy to jakiś znak? Powinnam coś zrobić? Szczerze, nie wiem.
Nie zależy mi na jakieś sławie lub pieniądzach. Ja siedzę w
książkach i to mój świat.
Skinęłam
głową i lekko pomachałam dłonią w geście powitania.
-Znasz
go?- zapytała Anastacia, podchodząc do mnie.
-Tak,
spotkaliśmy się wczoraj. Przyszedł do mnie, żeby przepisać
notatki z francuskiego-odpowiedziałam.
-Wiedziałaś,
że chodzi do tej samej szkoły?
-Nie.
Wcześniej musiał uczęszczać do innego liceum.
Na
korytarzach rozległ się dźwięk dzwonka i udałyśmy się na
lekcje. Teraz plastyka, czyli moje ulubione zajęcia. Wchodząc do
klasy zobaczyłam, ze Al widocznie będzie chodził ze mną do klasy.
-Witajcie,
usiądźcie.-powiedział witając nas nauczyciel.
-Na
dzisiejszej lekcji będziemy próbować połączyć dwa style na
jednym płótnie. Czyli dobierzemy się w pary. A teraz was
rozdzielę.
Tylko
nie Alonso, karciłam się cicho w głowie.
-Alonso
z Jamesem. Patrick z Elizabeth. Grace z Anastacią...-nie słuchałam
dalej, zadowolona, że jestem z moją koleżanką.
Po
wytyczeniu wszystkich pan Smith opowiadał dalej o rysunku.
Zabrałyśmy się porywczo do pracy.
Szkołę
skończyłam lekko po trzeciej i od razu udałam się do kafejki po
drugiej stronie ulicy. Czekał tam na mnie Elias. Nie chodziliśmy do
tej samej klasy, więc trochę nasze spotkanie się komplikowały.
-Cześć.-zagadałam
trochę smutnym tonem. Oczywiście El już wiedział, że coś jest
na rzeczy, a mnie tylko chodziło o tajemniczego Alonsa.
-Ej,
co się stało?-zapytał chłopak czule.
-Nic
takiego, po prostu jestem zmęczona.
-Zamówię
nam kawę kaczuszko.-powiedział żartobliwie.
Mój
przyjaciel zawsze wie czego mi potrzeba. A teraz jest to mocna kawa.
To dlatego go kocham, ale jest to taka miłość przeznaczona tylko
dla rodziny.
-Proszę,
twoja kawa madame.-znowu się zaśmialiśmy.
-Dziękuję.
Jak przygotowania do wielkiego, jutrzejszego meczu?- zapytałam mimo
że nie miałam ochoty na rozmowy.
-Myślę,
że zwycięstwo mamy w kieszeni.- stwierdził z przekonaniem.
-To
dobrze, nie mogę się doczekać.- choć to nie było do końca
szczere.
Do
domu wróciłam autobusem, ponieważ nie miałam siły iść. W domu
powitał mnie ciepły, słodki zapach babki cytrynowej. Moja mama
pracowała od godziny szóstej do czternastej, więc miała czas na
kuchenne eksperymenty. Nie miała jakiegoś talentu do tego zajęcia,
ale przynajmniej nie chodziłam głodna. Zjadłam obiad i poleciałam
do góry, do mojego pokoju. Najpierw naszykowałam rzeczy do ubrania
na jutrzejszy mecz mojego przyjaciela. Mam nadzieję, że chłopcom
się uda. Wzięłam książkę w dłonie i zaczęłam czytać.
Lekturę skończyłam za dwadzieścia dwudziesta. Nagle usłyszałam
pukanie do okna. Podbiegłam i otworzyłam je. Na ścianie wisiał
Alonso. Mało co, nie pisnęłam z zaskoczenia. Szybko pomogłam mu
wejść. Już po chwili był w moim pokoju.
-Czemu
zawdzięczam tę wizytę?-zapytałam z wielką ciekawością i
zadziwiającą radością w moim głosie.
-Mieliśmy
się spotkać.-odpowiedział z tym swoim uroczym
uśmiechem.-Pomyślałem więc, że wpadnę.
-Miła
niespodzianka, ale czy nie mogłeś wejść przez drzwi?
-Nie
chciałbym obudzić Twojej fantastycznej mamy. Wczoraj o tej porze
już spała.
-Jesteś
spostrzegawczy.-stwierdziłam.
-Oraz
szalenie inteligenty i oszałamiająco przystojny?
-Musiałabym
się nad tym zastanowić.- odpowiedziałam wyginając usta w lekkim
uśmiechu.
-Nie
ma tu dużo do rozmyślania. Więc czym byłaś zajęta zanim
niespodziewanie wszedłem przez twoje niezbyt duże okno?
-Skończyłam
właśnie książkę.
-Uwielbiam
książki, są...-nie zdążył dokończyć, ponieważ z kuchni
odezwała się mama.
-GRACE!?-wykrzyknęła,
abym dosłyszała.
-Świetnie
i masz tutaj właśnie fantastyczną kobietę.-powiedziałam z
sarkazmem.-TAK?!
-Z
KIM ROZMAWIASZ?!
-Z
ELIASEM PRZEZ TELEFON!
-NIE
KŁADŹ SIĘ ZA PÓŹNO!
-Kim
jest Elias?-zapytał, przerywając ciszę Al.
-To
mój najlepszy przyjaciel od pierwszej klasy.-odpowiedziałam na
zadane pytanie.
Alonso
Rosales pachniał świeżą trawą i oceanem.
-Mam
jedno pytanie.-zagadałam po chwili.
-Słucham?
-Dlaczego
pojawiłeś się tak nagle w moim życiu i co chcesz przez to
osiągnąć?
-Wszystkiego
wkrótce się dowiesz.-zapewnił mnie chłopiec.
-Wspaniale,
ale co to ma wspólnego ze mną?
-Wszystko
w swoim czasie Grace. Daj mi tylko tydzień, a wszystkiego się
dowiesz.
-Mam
nadzieję, że te czekanie nie będzie spisane na straty.
-To
będzie fantastyczne Grace, fantastyczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz